Historia konserwacji kamiennej figury przydrożnej w miejscowości Lubiczko w Małopolsce.

Nasze krzyże przydrożne. Figurki kamienne, drewniane, murowane, stojące przy krawędziach dróg, pól, zagajników. O kształtach różnorakich, niemal każdy odmienny, choć powtarzające pewne typy kompozycji. Wrosłe w nasz pejzaż, przycupnięte, niekiedy pochylone. Powstawały na przestrzeni lat, głównie od osiemnastego wieku. Znaczyły granice włości, wyznaczały kierunki, dawały chwilę wytchnienia i poczucie bliskości Boga, identyfikowały okolice. Mieściły figury świętych, napisy przypominające o wydarzeniach, modlitwy i znaczące sentencje. Czas zacierał pierwotne założenia, litery napisów, lecz dla ludności miejscowej nigdy nie traciły wartości sakralnej. Niemal zawsze troskliwy sąsiad odnawiał ją okresowo, dbał jak umiał. Powierzchnię bez względu na materiał malowano, regularnie dodając kolejne warstwy. Do naszych czasów zazwyczaj zachowały się z grubymi warstwami przemalowań, oklejone kolejnymi zaprawami kitów. Gdy używano materiałów naturalnych, działania te nie miały szkodliwego wpływu na materię obiektów. Niestety dwudziesty wiek przyniósł ze sobą łatwą dostępność materiałów syntetycznych, farb ftalowych, cementu oraz sylikonów. Dziś wiele z figur jest w stanie zagrażającym ich istnieniu. Na szczęście, od lat, obserwujemy wzrost zainteresowania nimi samorządów, daje to możliwość przeprowadzania prac w sposób kompleksowy i konserwatorski.

Kamienny krzyż przydrożny w miejscowości Lubiczko znajduje się w gminie Gręboszów, na prawym brzegu doliny Wisły, na wysokości Tarnowa. Dzięki staraniom samorządu i pozyskanym środkom z projektu Województwa Małopolskiego przeprowadzono prace konserwatorskie.

Wykonana z piaskowca figura wysoka jest na ok 5 metrów, usytuowana w rozwidleniu dróg, od tyłu otoczona głębokim rowem. W stosunkowo płaskim pejzażu, pierwotnie znajdowała się na niewielkim podwyższeniu terenu. Dziś po wielokrotnych remontach dróg jest częściowo zakopana. Kamienna kolumna osadzona jest na cokole, wszystkie elementy artykulacji oraz detale powtarzają klasyczne podziały architektoniczne. Wtórne i stosunkowo świeże uzupełnienia to: metalowe ogrodzenie na potężnym fundamencie betonowym oraz metalowy daszek wykonany z drutu zbrojeniowego oraz blachy ocynkowanej.

Datowanie figury jest trudne. Przypisanie autorstwa wymaga poszerzonych badań. Klasyczne ujęcie poszczególnych elementów występuje przez długie okresy historyczne. Jedynie finezyjne końcówki ramion krzyża oraz cięte półkoliście narożniki płycin sugerują powiązane z epoką baroku. Figurę w dokumentach określono na pierwszą połowę XIX wieku, lecz mogła powstać i trochę wcześniej. Jej nieco ludowy charakter uwidacznia się w postaci Ukrzyżowanego.

 

Przed konserwacją, na odbiór całości ogromny wpływ mają odspojone, łuszczące się i osypujące warstwy malarskie. I nie byłby to wielki powód do martwienia się gdyby w ubytkach nie było zauważalne ogromne zwietrzenie struktury kamienia. Kamień uległ ogromnej degradacji i osypuje się niczym rzeźby wykonane z piasku na plaży. Istnieje wiele pęknięć struktury, a kamień miejscami przypomina ciasto francuskie. Oczywiście po latach procesy takie następują i ich intensywność związana jest z pochodzeniem kamienia. Różne złoża mają różne właściwości techniczne. Stan zachowania był intrygujący, bo zmieniał się w znacznym stopniu, w zależności od punktu figury. Analiza wtórnych nawarstwień doprowadziła do spektakularnego odkrycia. Oprócz użytych podczas  poprzednich renowacji, cementów do kitowania ubytków oraz farb olejnych do przemalowań powierzchni, o których wiemy, iż uniemożliwiają oddychanie kamienia użyto kilkanaście lat temu sylikonu łazienkowego, którym zaszpachlowano powierzchnię. Liczono, zapewne, że uchroni to kamień przed nasiąkaniem wodą, a spowodowano, iż nie mogąc oddychać i odprowadzać wilgoci ze środka kamień był stopniowo rozrywany przez sole oraz niskie temperatury. To tak jakby ktoś założył ciasne gumiaki i nie zdejmował ich przez kilkanaście lat, nawet w nocy. Możemy sobie tylko wyobrazić w jakim stanie byłyby nogi!

Tak osłabiona struktura kamienia podlegała wpływom czynników atmosferycznych, naciskom wiatrów. Od strony gruntu znacznemu podciąganiu wilgoci, znacznie zwiększonego poprzez podniesienie poziomu ziemi oraz wysoki i szczelny fundament powodujący że podczas opadów deszczu figura stała w mini jeziorze.

Założeniem prac konserwatorskich było odczytanie pierwotnego wyglądu figury, usunięcie elementów stanowiących zagrożenie i wtórnych przekształceń, wzmocnienie techniczne struktury kamienia, ponowne stabilne osadzenie obiektu oraz przywrócenie u oryginalnego wyglądu i zabezpieczeniu na przyszłość.

Figurę zdemontowano i wykonano nowy fundament, z głębokością po niżej strefy przemarzania i z wyraźnym poniesieniem w stosunku do poziomu dróg.

Poszczególne bloki kamienia, montowane oryginalnie były na potężne trzpienie stalowe, które poddano zabiegom konserwatorskim. Uszkodzony dolny oraz kolejne konieczne np. przy montowaniu fleków kamiennych wykonano z prętów włókna węglowego (nie ulega zmianom pod wpływem temperatur oraz nie ulega korozji). Od poziomu fundamentu kamień odizolowano specjalnymi zaprawami. Oczyszczenie powierzchni wykonano mechanicznie. Możliwe były jedynie bardzo delikatne, mechaniczne działania nożami i małymi przecinakami. Zabiegi musiały maksymalnie ochraniać materię kamienia. Wykonano odsolenia. Osłabiony kamień wielokrotnie nasączono preparatami krzemowymi, które po czasie dały wymaganą jego twardość. Sklejono pęknięcia dedykowanymi klejami. Uzupełnienia ubytków wykonano dedykowanymi, barwionymi zaprawami, a po pełnym utwardzeniu warstw obiekt poddano hydrofobizacji (zabezpieczenie przed nasiąkaniem wodą).

Każda praca konserwatorska to wyprawa w głąb historii obiektu. Odkrywając poszczególne warstwy, dotykając materii gdzie historia pozostawiła swoje ślady odczytujemy historię ich trwania oraz wydarzenia w których uczestniczyły. Nie inaczej było tym razem.

Krzyż stanął na roztaju dróg w początkach XIX wieku. Koszt fundacji nie był mały. Dziś możemy się jedynie domyślać, że mógł być to zamożny człowiek lub grupa wiernych. Wybrano postać cierpiącego Chrystusa na krzyżu, a cokół wypełniono tekstem lamentu Jeremiasza. Tekstem który był cytowany jako głos cierpiącego Jezusa: „WY WSZYSCY KTÓRZY PRZECHODZICIE PATRZCIE CZYLI JEST BOLEŚĆ JAKA BOLEŚĆ MOJA T….. A POMNIJCIE NA NASZE ………..” Tekst jest nieco przetworzony i był uzupełniony drugim zdaniem, które dziś nie jest jeszcze dla nas czytelne. Wydarzenie, które miało duże znaczenie na stopień zachowania obiektu, pochodzi z okresu drugiej wojny światowej. Krzyż na całej powierzchni, ze szczególnym uwzględnieniem głowy Ukrzyżowanego, został celowo ostrzelany. Nie był to żaden punkt strategiczny, a działania możemy odczytać jedynie jako celową agresję na obiekt kultu. W pamięci mieszkańców przetrwała pamięć o dwóch maruderach armii rosyjskiej, którzy zgubili swój oddział i nie mogli odnaleźć się pomiędzy Wisłą a Tarnowem.

Okolica obfituje w przydrożne figury wpisane w piękny pejzaż. Mam nadzieję, że i ta będzie towarzyszyć przez długie lata mieszkańcom okolicy i wskazywać kierunek na krętych drogach doliny Wisły.

 

 

autor: Elżbieta Graboś, konserwator dzieł sztuki